Cadrami

Ostatnie posty

Dzisiaj obiecana kontynuacja wpisu na temat makijażu fotograficznego Makijaż fotograficzny do portretu – z czym to się je. Zamierzam pokrótce opowiedzieć Ci, jak w ogóle podejść do tego tematu, jeśli zamierzasz sam pomalować modelkę (maluje się też modela, aczkolwiek ja nie mam w tej materii żadnego doświadczenia).

Na początku chciałabym tylko zaznaczyć, że nie jestem profesjonalistką i to, o czym mówię na pewno da się zrobić lepiej oraz bardziej fachowo. Potraktuj ten wpis jako wstęp do tematu, a zarazem apteczkę ratunkową. Zatem zaczynamy i zaczynamy od stwierdzenia, że…

Przede wszystkim musisz trenować

Ćwicz robienie makijażu albo na sobie albo na kimś, kto się na to zgodzi 😉 Praktyka czyni mistrza, rękę trzeba przyzwyczaić do wszystkich specyficznych ruchów, które wykonujemy nakładając poszczególne kosmetyki na twarz. Ćwiczcie i ćwiczcie – wielokrotnie aż nie osiągniesz efektu, z którego będziesz zadowolony.

Czas

Wykonując takie próbne makijaże zdasz sobie sprawę z tego, jak czasochłonne jest to zajęcie (przynajmniej na początku). Naturalnie wraz z praktyką ten czas będzie się skracał, ale wciąż musisz pamiętać, że będziesz potrzebował na to od godziny wzwyż. Jest to o tyle ważne, że np. rezerwując gdzieś studio na godziny, musisz zaplanować sobie czasowy margines, żeby suma summarum makijaż nie zjadł 80% czasu przeznaczonego na zdjęcia.

Robimy makijaż

Makijaż zaczynamy od oczyszczenia twarzy i nałożenia delikatnego kremu (możesz spokojnie poprosić modelkę, żeby zrobiła to sama i tak przygotowana przyszła już na Waszą sesję).

OCZY

Są różne szkoły makijażu. Jedna mówi, że najpierw nakładamy kosmetyki na całą twarz (podkład itp.), a potem malujemy oczy, inna odwrotnie. Minusem pierwszego sposobu są cienie, które przy malowaniu oczu na końcu obsypują się na policzki. Oczywiście i na to są sposoby, jednakże według mnie wymagają nieco większej wprawy, więc ja zawsze zaczynam od pomalowania oczu, potem przemywam modelce poliki mleczkiem do demakijażu i robię resztę.

Baza pod cienie do powiek

Istnieje wiele specjalnych baz, ważne, by kolor tej, którą wybierzesz był w miarę neutralny i nie wpływał później na kolor cieni. Po nałożeniu bazy dajemy jej chwilę, by się utrwaliła i zaczęła pracować ze skórą.
Baza jest bardzo ważna, tego kroku nie pomijamy. Dzięki temu niepozornemu kosmetykowi zapewnimy trwałość naszym cieniom i zabezpieczymy się przed ich nieestetycznym rolowaniem w kącikach oka i fałdach skóry. W tym momencie używam Ingrid Cosmetics, Shadow Base .
Jeśli nie masz specjalnej bazy do powiek, możesz po prostu użyć podkładu.

Kreski (krok można pominąć)

Jeśli planujesz malować kreski np. eyelinerem, to polecam Ci w tym momencie zrobić sobie „szkic”. Właściwe kreski będziesz malować prawie na końcu, ja jednak zawsze w tym momencie rysuję linie, które na koniec poprawiam. Dlaczego? Otóż kreski to dla mnie istny rocket science, często wychodzą mi krzywo i muszę je poprawiać i poprawiać. Znacznie łatwiej jest je naszkicować teraz, gdy jeszcze nie ma całego makijażu na oku, niż potem trzeć i poprawiać, a na koniec wkurzać się na siebie, że w ostatnim kroku skisiło się całą pracę. Dlatego jeśli ktoś tak jak ja nie czuje się pewny w te klocki – ma teraz odpowiedni moment na naszkicowanie kresek. Używam np. Wibo Eyeliner BLACK.

Cienie

Tutaj dajesz upust swoim umiejętnościom, marzeniom i wyobrażeniom. Malujesz. Pamiętaj jednak, by do każdego koloru brać oddzielny pędzelek, a cienie wcierać drobnymi, okrężnymi ruchami. Kolory powinny ładnie się ze sobą połączyć w efekcie blendowania pędzelkiem. Na przykład takim albo takim.
Nie przesadzaj też z ilością kolorów, bo im więcej ich dajesz, tym większe ryzyko stworzenia bagnistej kałuży (takie prawo mieszania kolorów, jak wszystkie połączysz, to wychodzi szlamowaty odcień 😉 ). Na początek sugeruję użyć trzech. Ciemniejszego do zewnętrznej części oka, średnio ciemnego do wewnętrznej, najjaśniejszego na środek i do samego wewnętrznego kącika. W jakiej konfiguracji dokładnie – to już zależy od zamierzonego efektu i kształtu oka modelki. (musisz ćwiczyć!)
Jeśli chodzi o to, jakie cienie wybrać, to nie polecę tu jednych, konkretnych. Ważne, by były dobrze napigmentowane (to naprawdę ważne przy makijażu fotograficznym), dobrze się rozprowadzały i blendowały ze sobą. W tej chwili używam głównie wielokolorowych palet marki Revolution, natomiast po więcej informacji na temat tego, w co warto zainwestować, odsyłam Cię na pinterestową tablicę Szpilek Przy Kasie.

Właściwe kreski (krok można pominąć)

Jeśli nie planujesz w ogóle kresek, to punkt 3 i 5 Cię nie dotyczy. Jeśli zdecydujesz się namalować kreski, to pewnie zrobiłeś to, co zasugerowałam w punkcie 3 :D. Teraz zostaje Ci tylko poprawić linie, które „zgubiły” się pod cieniami i voila!

Tuszujecie rzęsy

Jeśli masz takie życzenie albo istnieje taka potrzeba, można przed tuszowaniem podkręcić rzęsy zalotką. Tuszując pamiętaj, by rzęsy nie posklejały się nieestetycznie. Staraj się je wyciągać jak najdalej do przodu i w górę. Ja zazwyczaj używam tego, co przynoszą modelki, ale jeśli sam nie masz pomysłu, to sądzę, że świetnie sprawdzi się coś z serii Maybelline, The Colossal.

Sztuczne rzęsy (krok można pominąć)

Makijaż fotograficzny warto uzupełnić dodatkowymi rzęsami. Na żywo efekt może Cię nie przekonywać, ale uwierz mi, że zdjęcie „zje” zarówno część makijażu jak i efekt sztucznych rzęs, jednak głębsze i intensywniejsze spojrzenie modelki – pozostanie.
Do wyboru są rzęsy na paskach, które przykleja się w całości na każde oko. Druga opcja to kępki, które wkleja się pojedynczo. To, które rozwiązanie wybrać zależy od efektu, jaki chcesz osiągnąć. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że jeśli nie ma się pełnej wprawy w przyklejaniu kępek, lepiej przykleić rzęsy na pasku – efekt na obu powiekach będzie bardziej symetryczny. Przyklejanie rzęs na pasku jest też nieco szybsze.
Pamiętaj, by do klejenia wybierać taki klej, który po wyschnięciu zrobi się przezroczysty. Klej należy wycisnąć na pasek z rzęsami i poczekać ok. 30 s, dopiero przyklejać do powieki. Przytrzymać, aż chwyci. W przypadku kępek wyciskasz trochę kleju na wierzch dłoni, czekasz 20-30 sekund i dopiero zaczynasz na nim pracować – maczasz końcówkę rzęs i umieszczasz nad naturalnymi.
Ja używam w tej chwili kleju DUO, niebieskiego, który po wyschnięciu staje się bezbarwny. Jeśli chodzi o rzęsy, to głównie wybieram Ardell knot-free (w przypadku kępek pamiętaj, żeby długość doklejanej kępki uzależnić od miejsca – najdłuższe naklejamy na zewnątrz, najkrótsze wewnątrz oka. W sklepach dostępne są zestawy poszczególnych długości rzęs jak i mieszane sety).

Podglądaj najlepszych

To już koniec tego tematu. Polecam Ci praktykować oraz poszperać na youtubie, skarbnicy wiedzy wszelakiej. Ja „podglądam” filmy z kanału Karoliny Zietek (ta dziewczyna robi nie tylko świetne makijaże, ale także charakteryzacje!) albo Maxineczki. A z zagranicznego podwórka warto zajrzeć do Lisy Eldrige oraz Wayne Gossa. I nie przejmuj się, że nie masz tych wszystkich kosmetyków, których oni używają. Pracuj tym, co masz, staraj się szukać podobieństw między swoimi a ichnimi produktami i podchodź do całej pracy na luzie, z kreatywnością. Z czasem nauczysz się korzystać z tego co masz i dowiesz się, co jeszcze jest Ci potrzebne, a czego absolutnie nie kupisz ponownie.

To tyle w wielkim skrócie, jeśli chodzi o makijaż oka. Za nami właśnie pierwszy etap makijażu fotograficznego, a już w kolejnym wpisie opowiem w skrócie, jak podejść do tematu malowania twarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.